Postrzegał świat ubezpieczeń jako tajemniczy labirynt, ale teraz stał się w nim przewodnikiem. Wędruje po zakamarkach, zagląda w każdy kąt, a na końcu zawsze chce osiągnąć metę z napisem: „najtaniej i najkorzystniej”.
Jak wielu mężczyzn pasjonuje się samochodami. Gdy po raz pierwszy ubezpieczał swój pojazd, każde kolejne pytanie rodziło wątpliwości: Czy tego potrzebuję? Czy warto za to płacić? Jaki to ma wpływ na cenę?
Z tymi pytaniami zmaga się do dziś, tyle że już nie dla siebie, ale dla Czytelników. Właściciele nowych aut, starych, tanich i luksusowych… Nieważne, jego cel jest jeden – pomóc i sprawić, by nie żałowali i nie przepłacili.
– Gdy siadam do pisania artykułu, to samego siebie sadzam też po drugiej stronie stołu. I piszę tak, by temu człowiekowi z naprzeciwka rozwiać wszelkie wątpliwości. A że nienawidzę wstawać od stołu zawiedziony i z poczuciem źle wydanych pieniędzy, to tak długo drążę temat, aż w końcu czuję satysfakcję – mówi o sobie.