
Stefania Stuglik | 19 grudnia 2016
Dlaczego OC tak bardzo podrożało? Skąd się wzięły podwyżki oc?


Zastanawiasz się, czemu zamiast 200 zł za OC płacisz aż 700 zł? Czyżby ubezpieczyciele bez żadnego powodu zdecydowali sobie, że podniosą stawki i zaczną zarabiać dużo więcej niż do tej pory? Otóż nie. Cała ta sprawa ma swoje wytłumaczenie. I to nawet nie jedno.
Dlaczego OC tak podrożało? – Podsumowanie
- „Wojna cenowa” w ubezpieczeniach wyniszczała rynek i sprawiała, że poszkodowani mieli wiele problemów z wypłatą należnego im odszkodowania.
- Rzecznik Finansowy otrzymywał na towarzystwa ubezpieczeniowe coraz więcej skarg.
- Podniesienie stawek cen OC ma za zadanie przywrócić porządek w ubezpieczeniach komunikacyjnych.
Ceny OC poszły w górę i od jakiegoś czasu można odnieść wrażenie, że sytuacja wygląda następująco: ubezpieczyciele nagle zrobili zmowę cenową, podnosząc stawki za polisy do niebotycznego poziomu, kierowcy muszą brać kredyty na OC, bo ich nie stać na jego zakup, a rząd rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego i rozpoczęcie regulowania cen odgórnie. Ogólnie – Sodoma i Gomora. Bez przyszłości i bez nadziei.
Bez przesady. Po pierwsze podwyżki nie są aż tak wysokie, a po drugie, każdy kto choć troszeczkę interesował się ubezpieczeniami OC wie, że obecna sytuacja była nieunikniona. Było ku temu wiele sygnałów i nie jeden serwis ostrzegał, że trzeba się przygotować na rosnące ceny ubezpieczeń obowiązkowych. Jest kilka głównych powodów, dla których ceny musiały w końcu pójść w górę i nie wrócą już do dawnego poziomu. To wszystko jednak będzie miało pozytywny wpływ na kierowców i wszystko to, co z ochroną OC związane.
„Wojna cenowa” wyniszcza rynek
Choć dzięki „wojnie cenowej” kierowcy za OC płacili śmiesznie niskie stawki (niektórzy z nich otrzymywali propozycje poniżej 200 zł na rok), to cały rynek krwawił niczym przerdzewiała miska olejowa w 20-letnim passacie. Sytuacja była, delikatnie rzecz ujmując, niezdrowa. Towarzystwa obniżały ceny tak bardzo, że ledwo im wystarczało na zamknięcie całego roku z jakimkolwiek zyskiem, ale nikt nie mógł podnieść cen, bo wtedy klienci przeszliby do konkurencji. Ubezpieczyciele wpadli w błędne koło, z którego nie potrafili wyjść. Z roku na rok ich zyski spadały, aż od jakiegoś czasu na koniec roku ich bilanse zaczynały zamykać się na minusie.
Firma zajmująca się finansami nie może nie mieć przychodów, bo wtedy zaczyna popadać w poważne kłopoty. A jeśli wyobrazić sobie teraz, że każde towarzystwo, które sprzedaje OC zaczyna mieć takie problemy, to sytuacja zaczyna się prezentować nie za ciekawie. A do tego właśnie prowadziły nieodpowiednio przeliczane ceny za polisy OC.
Problemy z wypłatą odszkodowań
Problem pierwszy prowadzi do problemu drugiego. Jeśli towarzystwo jest w coraz gorszej kondycji finansowej, stara się oszczędzać na czym się tylko da. Najczęściej więc oszczędzano na odszkodowaniach. Wie o tym każda osoba, która choć raz była poszkodowanym przez innego uczestnika drogi. Procedury przeciągające się w nieskończoność, prośby o przesyłanie tony dokumentów, a na koniec odmowy należnych odszkodowań.
Często odszkodowania były poważnie zaniżane lub w ogóle odmawiano ich wypłat, pomimo niekiedy miażdżących dowodów na winę sprawcy. A wszystko właśnie dlatego, że ceny OC były za niskie. Potem to już wyglądało jak reakcja łańcuchowa: niskie ceny – małe wpływy do towarzystwa – niewiele pieniędzy na odszkodowania – oszczędzanie na poszkodowanych tak bardzo, jak to tylko możliwe. Koniec końców cierpieli wszyscy.
Coraz więcej skarg do Rzecznika Finansowego w sprawach podwyżki oc
W miarę, jak coraz więcej kierowców miało problem z uzyskaniem należnego odszkodowania rosła liczba skarg, które napływały do Rzecznika Finansowego. Statystyki wyraźnie pokazywały, że z roku na rok jest coraz więcej pism w sprawie nieprawidłowości związanych z wypełnianiem obowiązków przez towarzystwa.
Choć skuteczność Rzecznika Finansowego była coraz większa, nie był on w stanie zmusić ubezpieczycieli do wypłacania należnych odszkodowań, a ponieważ w zdecydowanej większości spraw stawał on po stronie poszkodowanych, doradzał dochodzenie swoich praw na drodze sądowej. To prowadzi do kolejnego problemu.
Poszkodowani w sądach i orzeczenia przeciw towarzystwom
Poszkodowani zaczęli coraz więcej spraw wnosić do sądów, które dokładnie przyglądając się każdemu przypadkowi, orzekały na ich korzyść. Dla towarzystwa oznaczało to, że zgodnie z wyrokiem sądu muszą wypłacić odszkodowanie w takiej wysokości, jaka pokryje wszystkie koszty związane z napraw uszkodzonego lub zniszczonego mienia. Często także wyroki obejmowały nakaz wypłaty środków na pokrycie leczenia osób poszkodowanych.
Towarzystwom było to bardzo nie na rękę, ponieważ zaczęły wypłacać bardzo wysokie odszkodowania. Spraw przybywało, a ubezpieczyciele choć początkowo odmawiali wypłaty należności, koniec końców i tak musieli to zrobić. Problemy finansowe zaczęły się więc pogłębiać jeszcze bardziej.
Tanio, ale dziadostwo
To wszystko powodowało, że choć teoretycznie ubezpieczenie było tanie powodowało wiele strat. W końcu towarzystwa doszły do takiego punktu, że musiała zareagować odpowiednia instytucja – Komisja Nadzoru Finansowego. W specjalnym liście do towarzystw KNF nakazała ubezpieczycielom m. in.: podniesienie cen składek ubezpieczenia obowiązkowego, dostosowanie swoich taryfikatorów do realnych kosztów naprawy pojazdów oraz kosztów leczenia osób poszkodowanych, lepszego badania ryzyka z jakim wiąże się ubezpieczanie różnych grup kierowców oraz stałą analizę tych parametrów oraz dostosowywanie się do ich zmian.
W praktyce oznaczało to oczywiście podniesienie cen, które w obowiązującym kształcie nie miały nic wspólnego z realnymi kosztami, jakie wynikały z kolizji lub wypadku. Ceny poszły tak bardzo w górę, gdyż przez długi czas były mocno zaniżane. Ponieważ trzeba je było w miarę szybko urealnić, ich wzrost zauważył każdy, kto ma samochód.
Warto jednak podkreślić, że choć w pierwszym odruchu każdy właściciel samochodu jest oburzony, że nagle musi płacić tak dużo za OC, to jednak w dłuższej perspektywie wszystko zaczyna w końcu wyglądać tak jak trzeba. Towarzystwa zaczęły mieć odpowiednie środki do wypłaty odpowiednio wysokich odszkodowań, a i kierowcy skarżą się mniej. Pojazdy zaczęły bez problemów być naprawiane w autoryzowanych warsztatach i na oryginalnych częściach (nie wszystkie oczywiście), co jeszcze rok temu graniczyło z cudem i było stosowane prawie zawsze w przypadku samochodów, które mają mniej niż rok. Czy podwyżki OC faktycznie przyniosły duży i pozytywny skutek, będzie można ocenić dopiero na początku przyszłego roku, kiedy to towarzystwa opublikują zestawienia swoich kosztów z całego roku, a Rzecznik Finansowy udostępni całoroczny raport podsumowujący ilość skarg wpływających na ubezpieczycieli w tym roku.
Wszystko wskazuje jednak na to, że podwyżki wszystkim wyjdą na dobre. No, może na początku ciężko się będzie do nich przyzwyczaić kierowcom, ale na pewno odczują oni sami, że to była jednak słuszna decyzja.